wtorek, 18 marca 2014

Odcinek 18

Przepraszam za tak długą nieobecność, ale szkoła i te sprawy. Teraz mam rekolekcje, więc postaram się coś jeszcze dodać ;)

Minęło parę zajęć, a moi mali podopieczni z "Street Dance" bardzo zżyli się z Brunem. Brązowooki przychodził zawsze na 5 minut przed końcem i wystarczyło, że spóźnił się minutę i już...
- A gdzie wujek Bruno? - zapytała Emma. Tak, tak, przeszli już z nim na "wujka".
- Za chwilę będzie - mruknęłam i chciałam dokończyć z nimi układ. Niestety, moja kochana gromadka się zbuntowała i powiedziała, że nic nie zatańczy, dopóki Bruno się nie zjawi. Wzięłam do ręki komórkę i wykręciłam dobrze znany mi numer. Parę sygnałów i..
- Bruno, gdzie jesteś? Dzieciaki powiedziały, że nic nie zatańczą, dopóki wujek się nie zjawi, ratunku!
- Haha, spokojnie, już jadę - zaśmiał się uroczo i się rozłączył.
- Kiedy Bruno przyjdzie? - zapytał Brandon, najstarszy z nich. Uważał, że nazywanie Bruna "wujkiem" jest dziecinne.
- Już jedzie, chodźcie, przećwiczymy układ jeszcze raz - namawiałam ich, ale nic z tego.
Nagle do środka wszedł, a może raczej wbiegł, zasapany Bruno. W ręku trzymał... bukiet róż.
- Przepraszam za spóźnienie - zaczął.
- Wujek! - wrzasnęli wszyscy. Meg podbiegła do niego pierwsza i go przytuliła.
- Tak, to ja - zaśmiał się.
- Dziękuję, że zawsze przychodzisz tutaj, w ogóle bez waszej dwójki przychodzenie do studia byłoby nudne - stwierdziła Meg, a wszyscy potaknęli.
- Nie ma sprawy - powiedział Bruno i podszedł do mnie. - To dla ciebie - wyszeptał i podał mi bukiet kwiatów.
- Z jakiej to okazji? - zdziwiłam się.
- Bez okazyjnie - uśmiechnął się.
Urodziny Bruna coraz bliżej, właściwie już jutro. Razem z Philem i Arim składaliśmy się na nowy samochód dla niego. Obecny już trochę szwankował. Do tego kupiłam mu koszulę w kratę, kapelusz i trampki. To jego styl, mam nadzieję, że mu się spodoba.
Wróciliśmy do domu Bruna, ale zanim się obejrzałam, już dostałam telefon.
- Halo?
- Hej, Alice. Tu Phil. Auto Bruna przyjechało, chcesz je zobaczyć? - szeptał, jakby bojąc się, że Bruno to usłyszy.
- Jasne, niedługo przyjadę - powiedziałam i zaczęłam się ubierać.
- Dokąd idziesz? - spytał Bruno.
- Phil dzwonił. Zostawiłam szal w studio - skłamałam.
- Czekaj, podwiozę cię.
- Nie, nie. Potrzebuję się przejść - nie czekając na jego odpowiedź szybko wyszłam.
Stałam przed budynkiem, w którym mieściło się studio. Usłyszałam nagle dźwięk klaksonu.
- I co? - zapytał Ari siedzący za kierownicą pięknego, zielonego auta.
- Wow, jest naprawdę super! - zachwyciłam się.
Zostałam jeszcze na chwilę z chłopakami, ustaliłam co i jak w związku z jutrzejszymi urodzinami. Muszę upilnować Bruna tak, żeby nigdzie nie wychodził od 15:30. To impreza niespodzianka, bo Bruno miał w planie wyprawić urodziny jakiś czas później w lokalu. My chyba jednak odrobinę go zaskoczymy.
Wracając z powrotem do domu znów widziałam kogoś znajomego. Gapił się na mnie. Stał gdzieś daleko, znów nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam, że to on. Szybko zaczęłam biec do domu. Bałam się go, nie byłam pewna kto to.
- Jesteś, nareszcie! - uśmiechnął się Bruno i zdjął ze mnie płaszcz.
- Przepraszam, że tak długo...
Usiedliśmy razem na kanapie. Bruno ciągle się na mnie patrzył. Gdy to robił to znaczyło, że nurtowała go jakaś sprawa związana ze mną.
- O co chodzi? - spytałam.
- Alice... Ty nie wyjedziesz z Los Angeles, prawda? - spytał, drapiąc się po głowie ze zmieszania.
- Nie, już nigdy - uśmiechnęłam się i zbliżyłam do niego. Bruno objął mnie, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. W ten oto sposób zasnęłam i obudziłam się dopiero rano.
Byłam w łóżku. Bruno mnie zaniósł, to takie słodkie. Wyjęłam rzeczy z szafy i przy okazji na jej dno włożyłam prezent urodzinowy Bruna. Mój plan to udawać, że nie pamiętam o jego urodzinach. Zeszłam na dół.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- Hej - pocałował moje czoło. - Jak się spało?
- Bardzo dobrze - zawołałam.
Bruno wydawał się smutny... Biedak, niech już będzie 15:30, bo nie wytrzymam udając, że zapomniałam.
- Dzień spędzimy dziś w domu? - zapytałam.
- W sumie to chciałem...
- Noga mnie coś strasznie boli. I brzuch - przerwałam mu. Musiałam skłamać.
- Dobra, to kiedy indziej.
Te godziny strasznie mi się dłużyły. Jednak w końcu nadszedł upragniony czas.
Dzwonek do drzwi.
- Kto to? - zdziwił się Bruno.
- Nie wiem, otwórz.
- Hej, stary! Najlepszego! - zawołał Phil i go uścisnął. Za nim wkroczyli: Urbana - żona Phila, Ari i jego dziewczyna, znajomi z miasta, niektórzy krewni, oprócz bliższej rodziny Bruna, która przyjedzie do niego później.
- Co się dzieję? - zmieszał się Bruno.
- Impreza. W twoim domu tak na marginesie. - zaśmiał się Phil.
Po chwili wszyscy dobrze się bawili. Spokojnie opowiedziałam Bruno'wi o moim planie. Kamień spadł mi z serca, nie czułam się już podle. Poszłam do góry, gdzie był mój prezent dla Bruna. Weszłam do wielkiej szafy, tak wielkiej, że spokojnie mogłam się tam cała zmieścić. Prezent był ukryty gdzieś w kącie. Szukając tego usłyszałam, że ktoś wszedł. Nie wiedziałam kto to.
- Bruno to ty?
Cisza. Nikt nie odpowiadał.
- Co jest gran... - zaczęłam, lecz już nie dokończyłam. Poczułam jakiś cios na moim ciele, nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili nastała ciemność.

6 komentarzy:

  1. Nie wiem jak inni,ale ja się boję... Biedna Alex :( Kto jest taki podły? Smutno... I tak przy okazji zapraszam do siebie na opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku błagam nie mów,że to jakaś była Bruna,bo to trochę oklepane....:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam i czekam i... :( Mam nadzieję, że niedługo wstawisz w końcu. Proszę tylko nie przestawaj pisać!!! Za dobra jesteś, by przestać! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie !
    Czekam na następne odcinki .
    Biedna Alex ... Ciekawe kto jej to zrobił .


    Zapraszam do siebie , jestem nowa : http://mystoryaboutbrunomars.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. My tutaj tęsknimy koleżanko! Zamykasz blog? Proszę nie! CZekam z nadzieją, że coś się tutaj pojawi, chociaż informacja :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Będzie odcinek kolejny????? Prooszę :*

    OdpowiedzUsuń