czwartek, 9 stycznia 2014

Następny dzień - sobota. Obudziłam się z nieco skwaszonym humorem. Nie widziałam ani Bruna, ani Sashy. Kolejny raz postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki w celu zapytania czemu nie odbierała. Kilka sygnałów i... o!
- Hej, Alice. Co tam u ciebie? - usłyszałam jakoś niezwykle wesoły głos Sashy.
- No w porządku, czemu wczoraj nie odbierałaś?
Nagle nastała głupia cisza.
- Możemy się spotkać i to przedyskutować?
- No ok... Coś się stało? - zapytałam zdenerwowana.
- Musimy po prostu pogadać. Za godzinę będę pod twoim domem!
Rozłączyła się. Muszę przyznać, że troszeczkę się przestraszyłam. Co się stało?
Po godzinie była u mnie Sasha. Weszła z nieudolną próbą uśmiechnięcia się. Coś nie grało.
- To co? Czemu wczoraj spotkanie się nie odbyło? - zapytałam ciekawa.
Sasha nie odzywała się. Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem i cicho wyszeptała:
- Odbyło się...
Ach, tak? Sasha poszła na randkę z Brunem!? Moja najlepsza przyjaciółka umówiła się sam na sam z chłopakiem, który mi się podoba? Już chciałam jej wywrzeszczeć w twarz co o tym myślę, no ale przecież... Nie mogłam. Sasha o niczym nie wie. To przez mój głupi błąd, kiedy powiedziałam, że Matt mi się podoba. Po co ja to zrobiłam?
- Umówiłaś się z Peterem? - zapytałam udając, że nic się nie stało.
- Tak... A wiesz, że on ma ksywkę Bruno? - próbowała obrócić wszystko w żart. Czuła się nieswojo, widziałam to.
- Tak, wiem. Bruno ci się podoba, hę?
- Tak i to nawet nie wiesz jak bardzo! A co najlepsze - ja chyba mu też! - wykrzyknęła uradowana. - Co ty na to, żebyśmy wybrali się dziś na podwójną randkę? Ja i Bruno razem z tobą i Mattem?
W tym momencie chciałam się pobeczeć jak małe dziecko. Co miałam powiedzieć? "Sorry, oszukałam cię, Matt mi się nie podoba, to Bruno jest moją miłością"? Pfff.. A potem z przyjaciółek zmienić się we wrogów? Nie mogłam do tego dopuścić. Jedyne co - strasznie żal było mi Matta. Przecież to nie jego wina, a ja właśnie igram z jego uczuciami... Co ja narobiłam!?
- Nie wiem czy to dobry pomysł... - powiedziałam.
- Dlaczego? To wprost genialny pomysł - przyjaciółka objęła mnie. - Czekaj, zadzwonię do Matta i wszystko mu powiem! - i nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a ta wyszła z pokoju i wykręciła numer Matta.
Po chwili wróciła z uśmiechem na twarzy mówiąc, że Matt się zgodził. Przy okazji zadzwoniła do Bruna i jego też zafascynował ten pomysł. Wszyscy byli szczęśliwi, oprócz mnie... A tego nie dało się już odkręcić. Postanowiłam, że będę się zachowywać jakby to była moja paczka kumpli. Może Matt stwierdzi, że nie pasujemy do siebie i wszystko się jakoś ułoży?

Poszliśmy na kręgle. Zarezerwowaliśmy tor, wzięliśmy buty i takie tam. Na razie było całkiem normalnie. Dopiero po chwili zobaczyłam co dla Sashy znaczy "gość mi się podoba".
- Może zrobimy tak: Ja i Bruno przeciwko Mattowi i Alice? - uśmiechnęła się.
- Może być - powiedział Bruno.
Gra zaczęła się. Sasha rzucała pierwsza i... strąciła wszystkie kręgle! Za jednym razem! Podbiegła do Bruna i przytuliła go. A ja patrzyłam na tą scenę z niewyobrażalną zazdrością. Graliśmy tak i graliśmy, gdy nagle Sasha (jak to Sasha) powiedziała, że musi iść do łazienki poprawić swój makijaż. Dla niej sprawdzanie jak wygląda co pół godziny było całkowicie normalne. Tymczasem nadszedł mój rzut. Wzięłam kulę, rzuciłam i... usłyszałam okropny dźwięk. To Bruno nadepnął celowo na mój tor, bym nie zdobyła punktów. Zaczął się ze mnie śmiać, ale ja nie zamierzałam odpuścić. Tuż po mnie był jego rzut. Zrobiłam dokładnie to samo.
- Ej... To nie fair! - zaśmiał się.
- Po prostu robię to co ty!
Bruno chwilę patrzył na mnie, a po chwili chwycił mnie tak, że nie mogłam się wyrwać.
- Hej! Co ty robisz! - śmiałam się.
- Mam jeszcze jeden rzut! Nie pozwolę ci go zepsuć!
Próbowałam się uwolnić, ale nie udawało mi się to. Bruno był zbyt silny. Nagle potknęłam się i oboje upadliśmy na ziemię. Bruno wybuchł śmiechem, a ja tuż za nim.
- Zadowolona? - Bruno popatrzył w moje oczy. Od dłuższego czasu oboje nie zwracaliśmy na nic uwagi - ani na Matta, ani na Sashę. Bruno powoli zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, ja robiłam to samo... I nagle...
- Hej, co się dzieje? - usłyszeliśmy głos Sashy, która właśnie wracała z łazienki. Momentalnie się od siebie odsunęliśmy. - Czemu leżycie na ziemi? - Sasha spojrzała na nas dziwnie.
- Przewróciłam się - powiedziałam.
- A ja próbowałem pomóc jej wstać - dodał Bruno i oboje podnieśliśmy się z ziemi.
- A, to ok. A gdzie Matt?
Rozejrzeliśmy się. Nigdzie go nie było... Pewnie widział to wszystko i uznał mnie za jakąś okropną podrywaczkę. Tego się właśnie obawiałam.
- Pójdę go poszukać - zawołałam.
- Ej, zostań... - powiedział Bruno, prawie że błagalnie.
Oj, Bruno, gdybyś ty wiedział jak ja chciałabym zostać z tobą w tym momencie. Ale czułam się podle i musiałam jakoś naprawić całą sytuację. Pożegnałam się z nimi i opuściłam kręgielnie. Pospiesznie wybrałam numer Matta w komórce.
- Halo? - usłyszałam głos.
- Matt, przepraszam... - zaczęłam.
- Oj, Alice, nie przepraszaj, ja wszystko rozumiem - powiedział.
- Jak to? - zdziwiłam się.
- Bruno ci się podobał już od początku - zaczął. - Ale Sashy też. Nie chciałaś psuć przyjaźni, dlatego udawałaś, że to ja ci się podobam... - gdy wypowiadał te słowa czułam się jak jakaś zdrajczyni.
- Tak, tak właśnie było i czuję się po prostu okropnie... - powiedziałam niemal płacząc.
- Nie czuj się tak! To jest właśnie miłość! A ta twoja jest wyjątkowo silna i ja to widzę - Matt okazał się świetnym przyjacielem. Rozumiał wszystko dokładnie. Podziękowałam mu i pożegnałam się. Teraz spokojnie,  bez większego poczucia winy mogłam wracać do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz