piątek, 10 stycznia 2014

Od tego pamiętnego dnia już codziennie spotykałam się z Malie, jednak dziś nadszedł dzień, w którym czas było spotkać się z Sashą. Nie mogłam tego uniknąć, zresztą nawet nie chciałam tego unikać. Sasha to moja najlepsza przyjaciółka, a nie miałam z nią kontaktu od dnia, w którym ustalaliśmy spotkanie w parku. Jestem strasznie ciekawa jak Sasha zareagowała na to, gdy po przyjściu w wyznaczone miejsce nie zastała tam nikogo... No chyba, że Bruno postanowił się z nią spotkać, a przecież to bardzo możliwe. Co dziwne, nie miałam żadnego nieodebranego połączenia od przyjaciółki. Codziennie sprawdzałam telefon i codziennie mówiłam sobie, że czas się spotkać z Sashą, jednak za każdym razem szłam gdzieś z Malie. Dziś muszę do niej pójść! Muszę! I chyba już najwyższy czas powiedzieć całą prawdę o Brunie...

Przyszłam pod jej dom. Po chwili Sasha otworzyła mi i spojrzała na mnie dziwacznie.
- Mogę wejść? - zapytałam.
- Możesz...  - odpowiedziała odrobinę gderliwie.
- Słuchaj, przepraszam, że nie spotkałam się wtedy w parku, bo... Bo nie mogłam. Miałam ważne plany - skłamałam.
Sasha popatrzyła na mnie i wybuchła sarkastycznym śmiechem.
- Hehe, tak, tak, ważne plany, czyli całowanie się z Mattem? - powiedziała ironicznie.
- Co? - zdziwiłam się.
- Nie udawaj. Bruno przyszedł pod mój dom, opowiedział co widział i... Poszedł. Rozumiesz? Poszedł sobie. Bez żadnego pożegnania.... Dlaczego? Przecież on wiedział o waszym związku! Co w tym dziwnego, że się pocałowaliście? I dlaczego spotkanie się nie odbyło? Przecież kochacie się w sobie, tak? Przecież my to wiemy, nie musicie się ukrywać...
Zrobiło mi się strasznie głupio. Sasha nadal żyła w przekonaniu, że kocham Matta...
- Słuchaj, Sasha, musimy sobie coś wyjaśnić.. - zaczęłam niepewnie. - Nie kocham Matta. Rozumiesz? Kocham Bruna. Kocham go od momentu, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, czyli od ponad dwóch lat. Niestety, z każdym dniem coraz bardziej traciłam nadzieję, że go zobaczę. Byłam pewna, że już nigdy się nie spotkamy i nie będziemy razem. Dlatego choć trochę starałam się o nim zapomnieć... Spodobał mi się Matt... Ale tylko spodobał. A gdy poszliśmy na tą imprezę i zobaczyłam Bruna to... Zupełnie zapomniałam o Macie. Nie mogłam jednak przy nim powiedzieć, że go kocham, bo on z pewnością nie czuje tego co ja. Gdy tylko powiedziałaś mi, że Bruno się tobie spodobał i ty mu też to chciało mi się beczeć. Ale nie chciałam, żeby nasza przyjaźń się rozpadła, nie chciałam, żebyśmy kłóciły się o chłopaka, dlatego udawałam, że się cieszę... Nie chciałam jednak bawić się uczuciami Matta i chciałam mu powiedzieć prawdę, jednak on sam mnie rozgryzł. Myślałam, że między nami ok, będziemy przyjaciółmi... Jednak on wyznał mi, że mnie kocha i pocałował mnie. Bruno to wszystko widział, po czym nie wiem dlaczego poszedł sobie... Może to odrobinę skomplikowane, może mnie znienawidzisz za to, że o niczym nie wiedziałaś, ale ja po prostu robiłam to dla naszej przyjaźni - kończąc ostatnie zdanie prawie się pobeczałam.
Sasha spojrzała na mnie, po czym przytuliła mnie.
- Przepraszam.. Nie wiedziałam... - mówiła. - A ja głupia chciałam cię spiknąć z Mattem, mogłaś powiedzieć od razu!
- Nie mogłam - wyszeptałam.
- Ale nie rozumiem jednego... Dlaczego Bruno sobie poszedł? Bez pożegnania? O co chodziło?
Tu Sasha trafiła w mój czuły punkt. Jedyna rzecz, której nie rozumiałam w tej łamigówce.
- Nie mam pojęcia - przyznałam.
- Może on czuł to samo co ty? - Sasha z zamyśleniem rozważała nad tą możliwością.
- Co? Przecież to niemożliwe - zaśmiałam się. - Przecież powiedział ci, że mu się podobasz, byliśmy na tej podwójnej randce i w ogóle...
- A co jeśli Bruno miał dokładnie taki sam plan jak ty? - Sasha nadal filozofowała nad swoją teorią. - Może gdy dowiedział się, że kochasz Matta nie chciał wyjawiać swoich uczuć i zaczął spotykać się ze mną?
- Jasne, jasne, Sasha, to tak na pewno nie było!
- Może wkrótce się dowiemy - zaśmiała się.
No właśnie - wkrótce. A kiedy to wkrótce nadejdzie? Mam czekać kolejne dwa lata? A może już nie spotkam Bruna... Nie, nie! Nie mogę tak myśleć! Spotkam go - na pewno. Teraz w to nie zwątpię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz